A to wszystko dlatego, że dzisiaj starałam się zwalczyć technologię. Technologia najpierw prawie zwalczyła mnie, ale koniec końców wyszłam obronną ręką. Żeby nie przedłużać, dziś kolejny odcinek:
Fox vs Świat!
Odcinek 5 - Jak zostałam wyzwana na pojedynek przez Jabłko
Produkty Apple w moim posiadaniu to iPod z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli kabelkiem usb oraz ściągniętym do tego iTunes. No dobra, mam jeszcze magiczną ładowarkę do prądu, ale ją nabyłam przypadkiem. A tak konkretnie to znalazłam ją w starym mieszkaniu nie wiadomo skąd i jak. Ale jest i działa, co oszczędza mi podłączania iPoda do komputera. Ale o tym za moment.
Moje zrozumienie sprzętów Apple jest ograniczone. Korzystania z iPoda uczyła mnie siostra, a do dziś każdy kontakt z nim, który zakłada ładowanie, zgrywanie muzyki, czy robienie porządku w plikach mnie stresuje. Bo czy załapie, że się podłączył? Czy się nie zatnie? Czy przypadkiem nie pokasuje mi się cała muzyka? A może zgra się nieposortowana i (o zgrozo!) bez okładek? DRAMAT. Jak miałam moje zasłużone mp3 o wdzięcznym imieniu Brian nie było takich problemów. Interface nagrywania i wrzucania do pamięci muzyki obsłużyłaby nawet małpa. A iTunes? iTunes chce się ciągle aktualizować, zanim załapie tego iPoda jestem w stanie iść po herbatę i w ogóle działa jakby było napędzane przez muły. Po odkryciu ładowarki przestałam ładować sprzęt przez komputer. Bo jeszcze kiedyś bez odłączania w iTunes wyciągnę iPoda z usb i cała moja muzyka zniknie jak sen złoty. A to by było złe.
No ale lubię mojego iPoda, bo jest zielony, ma dużą pojemność i dobrze gra. Ale gdybym miała się użerać z całym systemem operacyjnym działającym jak iTunes, to oszalałabym. Dzisiaj poszłam do biblioteki po jakąś literaturę do projektu. I z wszystkich komputerów z systemem Windows jaki jedyny był wolny? Tak tak, Apple.
No ale nie miałam wyboru. Zasiadłam przed białym pudełkiem i pierwszy problem - jak to odpalić? Bibliotekarka mnie uratowała. Zatem dalej. Gdzie tu się zapisują pliki? Bibliotekarka wskazała. Jak już włączyłam internet to miałam chwilę grozy zastanawiając się gdzie się podziewa krzyżyk zamykania stron, albo chociaż ich minimalizowanie. Szukałam wszędzie, ale po lewej stronie się tego nie spodziewałam. To bierzemy się za szukanie tych artykułów.
(dwie godziny później)
Odkryłam wystarczająco dużo literatury, że mogłam z czystym sumieniem wszystkie skompresować i sobie wysłać na maila. Problem pierwszy: jak tu się zaznacza, bo machanie myszką nie daje rady. Nauczona doświadczeniami z iTunes naciskam knefelek. DZIAŁA! No dobra, to zaznaczamy całość. Klikamy prawym przyciskiem i ... nic. Nie ma funkcji kompresowania. Czy moje problemy kiedyś się skończą?
Dziki pomysł wpadł mi do głowy, a może by tak te pliki z "Pobranych" wrzucić na pulpit? Wrzucam i nagle da się je skompresować! Po drodze zrobiłam jakieś miliard kopii, ale kit z tym, liczy się efekt. Zachwycona posłałam sobie co miałam posłać i chcę pokasować te tysiące powtórzonych plików o TNT. Kasuję pierwszy i nagle znikają WSZYSTKIE kopie, nie pozostawiając po sobie nic. No tak zapomniałam, że jak w iTunes coś się kasuje to znika to z wszystkiego co system Apple znajdzie na drodze. Jeśli na moje nieszczęście podłączony jest iPod to z niego też wywali. Po cholerę taka funkcja totalnego zniszczenia? Czy komuś się to kiedykolwiek przydało? Ja mam w zwyczaju robić parę kopii każdego ważnego pliku i potem je kasuję. W systemie Apple mogłabym albo nie mieć nic zapisanego, albo hodować po 5 kopii jednego tekstu. PO CO?
Nie ogarniam niestety tych Jabłek i chyba nie ogarnę. To oczywiście pewnie jest dowodem na moje zapóźnienie, ale co tam. Jakoś nie potrafię się przyzwyczaić do krzyżyka po lewej stronie. Lewa strona to zupełnie inny świat, którego jeszcze nie poznałam.
No, ale wszystko w swoim czasie.
Znam ten bol, bo Jablka sa wszedzie dookola. Mnie one tez stresuja pierwszorzednie. A wszyscy mowia "bo sie nie znasz". To dzieki bardzo za komputer na ktorym sie trzeba znac. Co ja kurcze, informatyk?
OdpowiedzUsuń