Pomysł na tytuł zawdzięczamy Krzyśkowi, który podrzucił mi świetny pomysł na serię notek mających na celu skomentowanie rzeczy, które mnie osobiście denerwują/bawią/doprowadzają do rozpaczy. Pomysł tym bardziej mi się spodobał, gdyż absurdalność otaczającej mnie rzeczywistości wskazuje na to, że tematów do pisania mi nie zabraknie. Zatem werble, piski fanów i prezenter odziany w brokatowy garnitur zaprasza na:
Fox vs Świat!
Odcinek 1 - Męskość zamordowana
No dobra, zatem tłumy ludzi (niestety przez "ludzi" mam w większości na myśli trzynastolatki) zaczęły ostatnio mieć modę na tworzenie sobie swoich własnych postaci, tak zwanych OC żeby o nich pisać, ewentualnie je rysować. Popieram, cel jest szczytny. Dobrze, że chcemy się rozwijać artystycznie i zamiast produkować kilotony głupawych fanfiction tworzymy coś własnego. Niestety, nic nie jest takie piękne jakby się mogło początkowo wydawać. Bo jeśli ja mogę być kompletnie szczera, to już wolę fanfiction i fanarty zalewające internet od tych strasznych hybryd istot ludzkich, jakie sobie jarzą trzynastki. Bo niestety jak we wszystkim, w tworzeniu postaci również jest jakaś moda. Która niekoniecznie oddziałuje pozytywnie na samą ideę własnej twórczości. I na to dzisiaj będę marudzić.
Czym cechuje się typowy wytwór własny by random trzynastka z dostępem do internetu? Przede wszystkim MUSI być mężczyzną i MUSI być homo. Innej opcji brak. Bycie homo jest kewl, krejzolskie i słit, co z tego, że owa trzynastka ma pojęcie o homoseksualizmie mniej więcej na poziomie wiedzy chrabąszcza w tym temacie. Geje są super, bo to takie dziewczyny z męskimi narządami rodnymi, hurra! I tu właśnie dążę do kolejnej tendencji, która osobiście mnie wykańcza. Bohaterowie naszych ambitnych autorek MUSZĄ MUSZĄ MUSZĄ wyglądać, ubierać i zachowywać się jak dziewczynki. Postać ma 25 lat? Niech ma mentalność pięciolatka! Do tego niezbędne kiecki, kokardki, make-up i chichotanie jakby LSD było rozpylone w powietrzu. Nie mam pojęcia co kieruje autorką, że tworzy takie potwory. A żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr podam parę przykładów znalezionych na deviantArcie. Drżyjcie narody.
Ja się pytam CO TO JEST?! Ja rozumiem, że nie każdy facet to dyszący jak parowóz męśniak porośnięty gęstym futrem i biegający po lasach jak troglodyta. Ale też w całym moim życiu dotychczasowym nie trafiłam na ani jednego osobnika rodzaju męskiego, który był od A do Z budowy damskiej, oczywiście bez zaglądania mu pod kieckę. Więc skąd się biorą te straszliwie hybrydy?
Drogie dzieci, jeśli chcecie stworzyć sobie dziewczynkę w różowych łaszkach i falbankach, to sobie ją stwórzcie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wasz Henio był Henią. Wręcz ukrócicie jego męki, gdyż prowadzi on nędzny żywot półbaby. Nie pojmuję kim trzeba być, żeby tak kaleczyć istotę zwaną mężczyzną.
Chociaż ja mam swój pogląd w tym temacie. Przede wszystkim para hetero nie jest nawet w połowie tak zajebista i przyciągająca inne chore na głowę trzynastki, jak para homo. W końcu kogo interesuje związek Kasi i Zbysia, skoro związek Zbysia i Henia jest osiemset razy bardziej ekscytujący. W końcu to DWAJ FACECI. Pomijając oczywiście, że Henia od kobiety odróżnia jedynie to co ma między nogami, ale tego też do końca pewni nigdy być nie możemy.
Kolejnym argumentem za tworzeniem tego typu potworkami jest fakt, iż trzynastki wiedzę o mężczyznach czerpią głównie z Bravo Grill i Tłista. Czyli mogłyby równie dobrze dowiadywać się jak działa facet z programu o surykatkach. O ile oczywiście surykatki nie przekazują sobą więcej informacji od kolorowych pisemek dla dzieci z urazami mózgu. Zatem przeciętna trzynastka widzi faceta jako coś fascynującego i obrzydliwego zarazem. Czyli fascynujące ma to między nogami, ale już mniej fascynujący jest ten porośnięty gęstym futrem troglodyta z lasu. Jak na to zaradzić? Wziąć to, co przeciętny facet ma między nogami, doczepić Hanie Montanie i mamy twór idealny! Śliczny, pachnący, zachowujący się, ubierający i wyglądający jak dziewczynka, ale jednak facet. Do tego przygruchamy mu/jej innego faceta, który będzie żywcem wyjęty z anime i możemy ruszać na tęczy w stronę oszałamiającej kariery internetowej.
Reasumując. Facetem nie jestem, ale chyba żaden facet (nawet homo) nie pozwoliłby odziać się w różowe łachy i wysokie obcasy. Nie bierzemy pod uwagę drag queen. Bez względu na orientację mężczyzna to nadal mężczyzna. Czyli raczej od falbaniastej kiecki woli zwykłe jeansy i też na pewno nie będzie piszczał jak duszona mysz na widok swego lubego. Można tak wymieniać czego jeszcze typowy facet by nie zrobił, a do czego zmuszają swoje wytwory chore trzynastki. Dlaczego one nie stworzą zwykłych dziewczynek, tylko tak brutalnie mordują męstwo? Dlaczegooooo?
Pozostaje jeszcze kwestia jak w ogóle te wytwory seks uprawiają. Ale to już temat na zupełnie odrębną notkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz