(Na dworze koniec świata. Deszcz leje jakby ktoś mi wiadrem polewał okna, a wiatr łamie gałęzie. Wymiana zdań dzieje się przez smsy.)
Ja: To nie burza, to huragan!
Mama: To schowajcie się w wannie.
Ja: Już w niej siedzimy ;)
Dopiero po wysłaniu zdałam sobie sprawę, że był to żart absolutnie nieprzemyślany i na dobrą sprawę nie nadający się do wysyłania rodzicowi. Zwłaszcza, że nikt w wannie nie siedział. Och fail.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz