Spotkanie firmowe, dyskusja o inwestorach. Jak się okazało, jeden z naszych inwestorów, wrzód na tyłku każdego (nawet na moim, chociaż go w życiu nie spotkałam) będzie finansował projekt TYLKO jeśli Winston będzie go prowadził. Winston nie ma nic przeciwko, ale rzuca żartobliwie, że co to będzie jak mu się nagle umrze. Bohaterami sceny kolejno są Winston, Ellie (księgowa, żona Winstona), Mark, Douglas nasz uroczy i nieco obok spec od marketingu międzynarodowego i ja.
Winston: Nie martwi mnie co powiemy wykonawcy, a to co będzie, jak przypadkiem umrę.
Ellie: Mnie też to martwi, bo jakoby masz trójkę dzieci.
Winston: Ellie jak bardzo kocham nasze dzieci, to ich nie wycenię na 5 milionów strat.
Ellie: (kompletnie rzeczowo, jak to księgowy) Fakt.
Mark: Zawsze możemy cię zamrozić i spokój.
Winston: O! Świetny pomysł! Jakby mi się umarło to mnie zamroźcie i po prostu woźcie na spotkania udając, że straciłem głos.
Mark: I mówiąc, żeby nie podawać ci ręki, bo jesteś bardzo zimny z powodu przeziębienia.
Ja: (mimochodem, przekładając karty w Excelu) Zawsze możemy go po prostu wypchać.
Mark, Ellie & Winston: (martwa cisza)
Ja: (bardzo cicho) Wtedy przynajmniej się nie zepsuje jak ktoś go zapomni wsadzić do lodówki po spotkaniu.
Winston: (z entuzjazmem) Mamy eksperta. Przynajmniej wiemy komu mnie oddać jak nagle zginę. O takie myślenie mi chodzi!
Douglas: (mając na myśli deal z inwestorem) No to tak zróbmy!
Wszyscy się poskładaliśmy, bo jak ja miałam upiorny pomysł, tak gapiowatość Douglasa sprawiła, że zabrzmiał jakby się podniecił na wiadomość wypchania Winstona.
Greener For Life - gdzie na ważnych spotkaniach dyskutuje się pośmiertne wypchanie szefa, a pies Stuarta kradnie kartoniki mleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz