Stałam się leniwa i nie pisałam, bo mi się nie chciało. Niby jest o czym pisać, ale chęci poskładania tego w coś sensownego brak. Więc nadrabiam temat, jaki miałam już opisać w zeszłą sobotę.
Ostatnio w piątek mieliśmy firmową imprezę. Niby miało być, że porządna kolacja, inteligentne rozmowy i świętowanie kontraktu na kolejny projekt, ale w rzeczywistości całe biuro jednogłośnie ustaliło, że idzie się upić do nieprzytomności. No dobra, plan całkiem niezły. I trzeba jakoś ładnie się ubrać, w końcu idziemy kupą do pubu.
Wyjeżdżając zabrałam ze sobą słownie jedną parę szpilek, ale są to szpilki-mordercy, na platformie i takim obcasie, że nagle przestaję być kurduplem. Też szybko się tu okazało, że szpilki są ostatnim typem obuwia, jaki chciałoby się tu nosić. Moje biuro jest w polu, to wiemy. Więc nie będę po wysypanym żwirem podjeździe, pośrodku łączki biegać w niebotycznych obcasach. Też Tiverton pomimo niesamowitej cechy posiadania brukowanych ulic, nie nadaje się na wysokie obcasy. Może dlatego, że wszędzie są pagórki i można sobie połamać nogi, czego doświadczyłam w piątek wieczorem. Doświadczyłam też kolejnej sceny jak z filmów.
Dumna i blada stoję w moich szpilach pod górkę, bo tu wszędzie są górki i czekam na kolegę coby mnie odebrał i żebyśmy pojechali razem do pubu. Przede wszystkim stanie pod górkę czy z górki w szpilkach boli. Ale czego się nie robi dla poczucia, że wreszcie po 2,5 miesiąca ma się okazję założyć coś, co nie jest trampkami ani kaloszami. Zatem stoję i cierpię, aż nagle czuję na sobie SPOJRZENIE.
Idzie sobie pan z psem, pan mniej więcej na oko w moim wieku. I mierzy mnie spojrzeniem i uśmiecha się zalotnie i ja już wiem jak to się zaraz skończy. Załóż kobieto szpilki i ładny ciuch, masz +50 do bycia sexy w oczach wszystkiego w promieniu 5km. Zatem stoję dumnie i czekam dalej na kolegę, kątem oka obserwując mojego obserwatora. Pan uśmiecha się, zbliża, otwiera już paszczę na mój widok i...
Jego pies uznał, że teraz w tym momencie będzie najlepiej pozbyć się tego ciężaru jakim była zawartość jego jelit w stanie wskazującym na biegunkę. Pan wpadł w histerię, a mnie to wszystko nieziemsko rozbawiło, bo nie ma to jak psie wyczucie czasu. Powracamy do czasów, kiedy to Fox jest bohaterką jakiejś taniej komedii. Chociaż w filmach by już bohaterka miała powieszone lustra, a moje jak stały w pokoju tak stoją i pewnie jeszcze sobie długo postoją. Mam czas.
Z innych tematów, ławeczka przybyła, jest perfekcyjna i zamieszkały na niej kupione pod wpływem katharsis z siostrą motyle. Poczułam motyli niedosyt i jest pewnie prawdopodobieństwo, że przerobię sypialnię na piękną łąkę pełną motylków. Skoro internet oferuje do naklejenia na ścianę, trójwymiarowe dekoracje wyglądające jak żywe motyle, to sorry not sorry, kupię ciężarówkę takich. Jak i lampek, które dumnie zawisną na altance nad ławeczką. WSZYSTKO BĘDZIE PIĘKNE.
Ale najpierw jutro zamówię kanapę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz