Słowem wstępu: Kurier co zawalił w sobotę nazywał się Nick. Napisałam 11 wściekłych maili do DPD. I jeden do ich szefa działu obsługi klienta.
Przyszłam dziś do pracy z gorącym postanowieniem wysadzenia w powietrze jedynie siłą umysłu całej centrali DPD, punkt 8 rano. Moja żądza mordu oraz zemsty wzrosła jeszcze bardziej, gdy o 7:37 dostałam smsa, że hej to DPD, kurier przyśle ci paczkę o 8:30!
O 8:30 będziecie zgliszczami, jeśli dobrze mi pójdzie. Poza tym, jestem do JASNEJ ANIELI W PRACY.
Zadzwoniłam na numer obsługi klienta paczek międzynarodowych. Jeszcze spokojnie wyjaśniłam pani, że ich kurierzy to półdebile nie potrafiące ogarnąć podstawowej technologii dzwonków do drzwi i dowiedziałam się, że "och, ojej, to ja przełączę na dział przesyłek w Anglii". No dobra, przełączaj pani.
Miła pani przełączyła mnie na automacik, bez możliwości porozmawiania z ludzką istotą.
Skoro tak się bawimy, to wojna.
Wygrzebałam z czeluści internetu numer bezpośredni do obsługi klienta DPD, taki jakiego używają klienci w szczytowym stanie wyprowadzenia z równowagi. Odebrał jakiś gość i już wiedziałam, że mam do czynienia z idiotą.
Ponownie wyjaśniłam sytuację, już mniej miło i przy okazji wspominając, że ich kurierzy są pozbawieni takiego organu jak mózg. Przekład tej rozmowy daje dobry pogląd na fakt, że Monty Python nie wyssał sobie z palca absurdów, jakie przedstawiali w skeczach.
Ja: Bla bla bla, i byłam w domu i dostałam jedynie awizo. A zapłaciłam za paczkę, nie awizo.
Pan: Nie było pani w domu.
Ja: Byłam. Piłam herbatę i to nie jest szczególnie głośna czynność, żebym dzwonka nie słyszała.
Pan: A jest pani pewna, że ma pani dzwonek?
No przysięgam, ta papuga nie jest martwa, tylko drzemie i tęskni za fiordami.
Ja: (siląc się na spokój) Tak, jestem pewna, że mam dzwonek. Uprzedzam kolejne pytanie. Dzwonek działa.
Pan: Nie było pani w domu.
Ja: Czy do pana dociera, że byłam?
Pan: Ale kurier był.
Ja: Cudownie. Szkoda, że nie użył rączki żeby zadzwonić do drzwi.
Pan: (chwila ciszy) A gdzie pani znalazła awizo?
Ja: A co do tego ma awizo? Pod drzwiami.
Pan: Kurier zrobił zdjęcie budynku w jakim był i wrzucił na online tracking.
Ja: Żadnego zdjęcia nie ma.
Pan: Czyli kuriera nie było w pani budynku.
???
Ja: W takim razie skąd awizo?
Pan: (ciężka cisza)
Ja: Mniejsza z tym. Nie życzę sobie paczki o 8:30, bo mnie nie ma. Zapłaciłam za sobotę, bo wtedy byłam. Ma być 17:30.
Pan: (słabo) Ale ona jest już z kurierem.
Ja: Czy kurier ma na imię Nick?
Pan: (jeszcze słabiej) ...tak.
Ja: PROSZĘ NATYCHMIAST MU KAZAĆ ZANIEŚĆ PACZKĘ NA INNY ADRES. I UŻYĆ DZWONKA. (podaję adres pracy)
Pan: (bardzo słabo) To nie w rejonie kuriera.
Ja: Czy ja brzmię na osobę, którą to interesuje?
Pan: (piskliwie) Ja nic nie poradzę.
Ja: Lepiej żeby pan poradził. A czy budynek naprzeciwko mojego? Ktoś inny odbierze.
Pan: (z życiem) Tak! Proszę o adres.
Ja: (podaję adres i nazwę firmy - Bray)
Pan: Ach, dobrze. Firma Ay.
Ja: BRAY.
Pan: Tak tak, zapisałem, Ay. Już wysyłam kuriera.
Ja: (z furią) BRAY. B JAK BARBARA.
Pan: (ciuchutko) Tak, Bray. Przepraszam. (jeszcze ciszej) Czy to już wszystko?
Ja: TAK.
Dostałam godzinę później potwierdzenie doręczenia paczki. Podpisał jakiś Chris. Wpisany w system jako HRRIZ. Kurier Nick zadziwia, ale to nie koniec jego niesamowitych zdolności. Przy okazji szef działu obsługi klienta napisał mi maila jak bardzo przeprasza, masz tu zwrot swoich opłat za dostawę w sobotę.
Przypełzłam do firmy Bray po paczki. Miały być dwie, była jedna. Oczywiście. Of kors. Naturliś. Spokojnie, tylko spokój może nas uratować.
Pod moimi drzwiami stała kolejna paczka. Tajemnica rozwiązana. Mały móżdżek kuriera Nicka nie pojął, że jak obie paczki są od tego samego nadawcy do tego samego adresata, to jak adresat drze się że ma być "paczka" dostarczona pod inny adres to znaczy jedną, prawda? Drugą zostawię pod drzwiami, ta miała być pod adres początkowy.
Korci mnie napisać do kogoś z DPD i zapytać o kuriera Nicka. Czy on aby na pewno powinien pracować w swoim fachu. Ale mam dość tej firmy na zawsze i na cztery kolejne wcielenia.
Wazny jest efekt koncowy. Jest! I to sie liczy!
OdpowiedzUsuń