czwartek, 14 lipca 2011
Historia mojego życia
Tylko ja mogę mieć tyle szczęścia, żeby cały dzień cieszyć się piękną, słoneczną pogodą, a następnie po wyjściu od fryzjera trafić na kolejny Wielki Potop, z gromami walącymi po chodniku, potokami wody na ulicach i wiadrami deszczówki wylewającymi się na głowę. Pieczołowicie układane włosy w przeciągu jakichś 10 sekund po opuszczeniu salonu zamieniły się w puchatego baranka, a ja sama brodząc po kostki w wodzie wracałam do domu. Parasol niewiele mi pomógł. I tak wyglądam teraz jakby ktoś próbował mnie utopić w kałuży. Jedyny z tego plus, że moje włosy po fryzjerze zawsze wydawały mi się zbyt perfekcyjne. Dzisiaj im daleko do tego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz