Dzień bez emocji, to dzień stracony.
Jednego dnia mi źle wpisują dane adresowe do banku, blokują kartę i ogółem jest kaszana, kolejnego sama przyprawiam się o zawał, zabijając swój komputer. Historia ma się tak.
Postanowiłam, ja głupia, obadać program nie używany przeze mnie od co najmniej trzech lat. Włączyłam i nic. Kombinuję dalej i nic. I tak sobie kombinowałam aż nie zdałam sobie sprawy, że dosłownie każda ikona na moim komputerze przybrała złowrogo tą samą ikonę tego przeklętego programu. Ogarnęła mnie niepewność i kliknęłam na to, co kiedyś było internetem. Nic. Moje dokumenty? Zima.
Ok, stary jest, może coś mu się pochrzaniło. Restart.
I nic.
PANIKA.
Na komputerze służbowym zadałam wujkowi Google bardzo inteligentne pytanie "WSZYSTKIE MOJE IKONY CHCĄ SIĘ OTWORZYĆ W JEDNYM PROGRAMIE POMOCY DLACZEGO AAAAA" i dowiedziałam się, że mam przywrócić starą kopię zapasową systemu.
Shit.
Czy ja kiedykolwiek kazałam przez ostatnie 4,5 roku mojemu komputerowi zrobić kopię zapasową? Czy ostatnia będzie z 2011? Włączam z duszą na ramieniu przywracanie systemu i JEST. Kopia z soboty! Jesteśmy uratowani! Ikony uratowane!
Jednak nie. Komputer nie może przywrócić kopii zapasowej.
WIĘKSZA PANIKA.
Ok, tylko spokojnie. Wyłączmy antywirusa, zróbmy przywracanie systemu jeszcze raz. Zadziałał. A ja mam minus 10 lat życia i plus 10 nowych, siwych włosów.
Ciekawość zabiła kota, ciekawość (i przede wszystkim głupota), zestresowała Fox. Nigdy więcej.
Wywaliłam ten pomiot szatana zwany programem i więcej nie będę się bawić w informatycznego odkrywcę.
O! Wyobrażam sobie tę panikę. Zimno w środku i ciemność przed oczami. Na szczęście, było, minęło...i skończyło dobrze. Całuski
OdpowiedzUsuńZaskakują mnie moje informatyczne zdolności pogrążania i ratowania sprzętów :P
Usuń