sobota, 31 maja 2014

Fox i mebelki (to zacznie niedługo być seria)

Oficjalnie wypowiadam wojnę sklepowi z second hand meblami.

Nie wiem na jakiej zasadzie ten magiczny przybytek działa i jak na siebie zarabia, ale to ewidentny, sklepowy jednorożec. Był dziś zamknięty. Oczywiście, że był zamknięty. Wszystko dookoła otwarte, ten zamknięty. Pewnie dlatego, że z pieniędzmi w dłoni szłam po MOJE szafki nocne. W końcu im bardziej się chce iść do tego sklepu, tym bardziej jest on zamknięty. Pytanie brzmi jak mam go przechytrzyć teraz, skoro chcę tych szafek? Czy mam poprosić kogoś, żeby mi towarzyszył i całą swoją energię skupiał na nie pragnieniu wejścia do sklepu? Sklep wyczuje, że to ściema. Czy to znaczy, że już nigdy więcej nie dostanę się do środka? A może ten sklep w ogóle nie istnieje i jest wytworem mojej wyobraźni? Albo może otwiera się jedynie 29 maja o godzinie 16:40 na parę minut, żeby potem znowu zniknąć na stulecia? Czy miałam kupić szafki tego dnia jak je widziałam? Ale przecież byłam przed wypłatą, z 20 funtów w portfelu. Czy może to dziura czasoprzestrzenna? Ten telewizorek wyglądał naprawdę przedpotopowo. Tak wiele pytań.
Rozbiłabym namiot przed sklepem, ale praca. Myślę, że numer telefonu do właściciela wystarczy, muehehe.

Z goryczy kupiłam szafę oraz komodę. Przyjdą co mnie co prawda dopiero 24 czerwca, ale kulturalnie poczekam. Też potrzeba będzie dwóch osób do złożenia ich, ale też dam radę. W końcu po coś mam to inż przed nazwiskiem. Nawet MSc mam. Nie potrzebuję nikogo do poskładania mojej szafy, pff. Ja i moje tytuły naukowe sobie damy radę. A jak nie damy, to mam sąsiada.

W temacie sąsiadów, będę musiała mojego wydziaranego sąsiada jednak osaczyć, najlepiej uzbrojona w jakąś łapówkę kulinarną, bo jak może jestem inżynier, to wiercenie w ścianach żeby zawiesić lustro mnie przerasta. Najpierw uzbroję się w lustra, potem uzbroję się w sąsiada. Znalazłam w domu puszkę farby w kolorze ścian, więc mogę wbijać gwoździe gdzie popadnie, bylebym je potem zakleiła i zamalowała. Luzik.

Firanki zamówione, chociaż ja sobie nie ufam w kwestii miar. Więc jeśli będą za krótkie/za długie/w ogóle poza wszelkimi założonymi z góry miarami, to jakoś wykombinuję żeby pasowały. Skoro udało mi się wykombinować karnisz bez wiercenia dziury w ścianie (czyli bez sąsiada), który o dziwo nie trzyma się na taśmie izolacyjnej, to i firanki zdołam zawiesić jak człowiek.

3 komentarze:

  1. Nie ma to jak zrobić wrażenie na samej sobie! Tak trzymaj. Dobrze ci idzie. Buźka

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowalas mnie tym karniszem wiszacym bez wiercenia i bez tasmy izolacyjnej. Co on tam - lewituje?

    OdpowiedzUsuń